Zacznę od zalet spania z maluszkiem. Największą zaletą jest to, że zaspokaja potrzebę bliskości. Dzieci potrzebują kontaktu zarówno fizycznego jak i wzrokowego z rodzicami. Wspólne spanie jest ważne zwłaszcza wtedy, gdy rodzice pracują i w dzień mają niewiele czasu dla swojej pociechy. Dzieci wtedy lepiej się wysypiają i są bardziej spokojne.
Z kolei dla matek karmiących jest to wielka zaleta, ponieważ bez wstawania łatwo można podać pierś maluszkowi. Zmęczona mama nie musi wtedy wstawać po kilka razy w nocy, żeby przynieść brzdąca do łóżka, czy też siedzieć w fotelu a potem znowu odnosić go do łóżeczka.
Niestety wadą wspólnego spania jest to, że bardzo trudno jest potem naszego smyka tego odzwyczaić. A z doświadczenia wiem, że dzieci szalenie szybko się przyzwyczajają. Dlatego nawet na wakacjach lepiej jest, żeby smyk spał sam, np. w łóżeczku turystycznym. Umiejętność samodzielnego zasypiania przydaje się zwłaszcza wtedy, gdy chcemy zostawić dziecko pod opieką osób trzecich albo wtedy, gdy pojawi się młodsze rodzeństwo.
Zdarzają się także wypadki, kiedy maluszek zostaje przyciśnięty przez śpiącego rodzica- najczęściej ojca, który nie jest taki czujny jak mama. Niestety większość śmierci łóżeczkowej tak się właśnie kończy. Na szczęście są to sporadyczne przypadki, o których dowiadujemy się z mediów.
Warto jednak znaleźć złoty środek wspólnego spania, który nikomu nie zaszkodzi. Wystarczy ustawić łóżeczko lub kołyskę dziecka obok łóżka rodziców w sypialni. Nawet wielu lekarzy zaleca takie rozwiązanie, bo jest po prostu wygodne i bezpieczne. Można spać swobodnie i jednocześnie mieć dziecko "na oku", a w razie potrzeby potrzymać za rękę lub pogłaskać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz